blog

bez samochodu

no proszę! o mało, a przegapiłbym kolejną rocznicę 😮 Jakoś tak w ubiegłym tygodniu minęły dwa lata odkąd nie mam samochodu.
Nie jest tak, że całkiem rozstałem się z motoryzacją – został mój 🏍 oraz 🚕 żony (jednak zakupy wygodniej wozić autem 😉), ale moim głównym środkiem transportu stał się w tym czasie rower 🚲, a mój ślad węglowy zdecydowanie się poprawił 🌍🌳
Na początku nie było prosto – niepewna pogoda budziła obawy o stan, w jakim dotrę do biura, a zimowe mrozy lub śniegi wielokrotnie skłoniły do jazdy publiczną komunikacją (potrzebowałem nauczyć się np. korzystania z biletomatów, a czekanie na przystanku było dziwnie krępujące 😶) lub korzystania z uprzejmości współpracowników. Jednak do pracy nie mam daleko, więc w którymś momencie zdecydowałem, że zamiast MPK (konieczność przesiadek powodowała, że podróż zabierała godzinę) mogę zrobić spacer. Sporo książek przesłuchałem w tym czasie 🙂
Właśnie, rzecz w tym, że do pracy mam 1h autobusem/piechotą, 25 minut rowerem (i tyleż autem) lub 11 minut motocyklem 😉. Stąd często w dniach dłuższych wybiegań jeżdżę motorkiem, ale poza tym generalnie rowerem. W upały też nie chce mi się spoconym siedzieć w biurze i wybieram starą Rebelkę 😉
A co z dojazdami na zawody? Kilka razy załatwiałem sobie auto, jednak generalnie udawało się dotrzeć umawiając z innymi biegaczami. W odwodzie pozostawała komunikacja publiczna, ale tylko raz skorzystałem.
Poniżej moje miesięczne przejazdy transportowe z ostatniego roku. Widać, że mniej pedałowania jest w lecie (motocykl) i w grudniu (wolne i spacery). Zatem, o ile nie potrzeba np. dowozić dzieci do szkoły, z powodzeniem można wybrać rower jako zdrowszy dla siebie i przyrody środek transportu 😃
#ŚladWęglowy

PS aspekt ekonomiczny również jest niepomijalny – koszty paliwa, ubezpieczenia, napraw.. 😉

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *