podsumowanie

Listopad ’19

Listopad nie poszedł zgodnie z planem.
Kalendarz zakładał przyjemne weekendowe wybieganie na trasach Ultramaratonu Magurskiego (podczas integracyjnego zjazdu) oraz start w zawodach Love’Las pod Mielcem. Niestety przyplątało się jakieś przeziębienie, którego aż przez tydzień nie mogłem się pozbyć i zmusiło mnie do odpuszczenia wycieczki do Krempnej.
Za to Love’Lasu nie odpuściłem i pobiegłem niemal ‘wprost z łóżka’. Rezultat więc średni (ot, w 1/6 stawki) i w dodatku frajdy mało, bo jeszcze zmęczony chorobą. Ale przyznam, że lasy mają ładne i mam ochotę pobiegać tam w lecie, gdy rozgrzane słońcem drzewa będą pachnieć igliwiem i żywicą 🙂 Bieg porządnie zorganizowany: noclegi, żarełko, transport na start – rewelka 😀

Obraz może zawierać: 1 osoba, na zewnątrz i przyroda
Love’Las

Zdarzył się też trailmaraton przebiegnięty w towarzyskiej rywalizacji (Rzeszów-Łańcut-Rzeszów). W Święto Niepodległości z grupką znajomych wybraliśmy trail zamiast klepania asfaltu. Jednakowoż w barwach narodowych 😉

Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, trawa, na zewnątrz i przyroda
Mkniemy przez pola Kraczkowej.

Udało się rozpocząć nowy projekt – Żółty rzeszowski, czyli na trasie UP. Do majowych zawodów Ultramaraton Podkarpacki planuję zorganizować wycieczki biegowe, w których obiegniemy całość jego tras. Mnie bardzo ułatwia znajomość trasy, którą biegnę w zawodach (przed UP zawsze obiegiwałem sobie trasę, na której w danym roku miałem startować). Dzięki temu lepiej planuję siły, jedzenie batonów itp. Pewnie zawodowi amatorzy jedzą/piją/tempują zgodnie z zegarkiem, ale ja mam większe możliwości dostosowywania biegu do siebie 😉
W każdym razie trasy podzieliłem na odcinki (niestety wyzwaniem jest dojazd, bo to nie są pętle) i w kilka weekendów przebiegniemy sobie te trasy, które przy okazji wiodą całkiem ciekawymi okolicami.

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

A podsumowanie poniżej. Biegowo niby jak w październiku (ale 100km zrobione w trzech biegach). Za to rośnie udział roweru. Powodem jest zmiana w dojazdach do pracy (rower zamiast motocykla).
Grudzień zapowiada się jeszcze mniej efektownie. W planie powrót na siłownię i skupienie się na pracy nad szkieletowymi, brzuchem, stabilizacją, mobilizacją itd. Ale na pewno planuję jedno wybieganie w terenie i może wdrożenie jakiegoś systematycznego planu krótkich treningów podbiegów (górki to wciąż moja Achillesowa pięta).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *