Czerwiec’20
Kolejny miesiąc z ponad 300km przebiegiem. Oczywiście żadnych startów w zawodach. Tylko ‘treningi’ oraz wycieczki biegowej.
Treningi to właściwie głównie podbiegi, bo w tym aspekcie cały czas jestem cinki jak d.. węża. Ale wpadły też jakieś interwały, by poprawić wydolność.
Największą frajdę oczywiście sprawiły mi wycieczki biegowe. Comiesięczne wieczorne bieganie z czołówkami, czyli “Łany w pełni” oraz nowy cykl “Podrzeszowskie szlaki z #BiegamwRz(eszowie)”. Zrobiliśmy dwie wycieczki – 60km trasę przez Dynów oraz 50km trasę przez Strzyżów. Obydwie ładne i ciekawe, ale nie nastrajające pozytywnie do pomysłu by samotnie pokonywać je w planowanym 160km biegu 🙁 (duże niezgodności tracku z rzeczywistością, miejscami okropny stan zaniedbania szlaku).
Zamknęliśmy też cykl “Żółty rzeszowski, czyli z #BiegamwRz na trasie UP”, przebiegając ostatni odcinek, z Głogowa do Rzeszowa. Trafiło na upalną pogodę i nieźle nas doświadczył ten praktycznie asfaltowy odcinek (początek przebiega pięknymi leśnymi terenami Boru, ale potem jest odryty asfalt).
A! i jeszcze spróbowałem poprawić swój czas w “Dyszka z #BiegamwRz”. Niestety bez sukcesu; 45:12 to wszystko na co mnie stać i z takim rezulatem wypadam z pierwszej dziesiątki :/
Na lipiec nie mam żadnych planów startowych, będzie więc treningowo i wycieczkowo. Tyle, że bez traili przy złej pogodzie, bo po jednej z wycieczek moje Altra Lone Peak po umyciu ukazały dziurę na boku cholewki. Ten teoretycznie wytrzymały but, posłużył mi ledwo 360km i będę je reklamował w sklepie, bo to zdecydowanie za krótko na markowe buty.